piątek, 12 września 2014

VI. The truth is I got lost without you...

   Kilka dni później do szkoły przyjechali uczniowie Akademii Magii z Francji oraz z Niemiec. Uczniowie Ci mieli dołączyć do każdego z domów, w zależności od klasy w której byli. Do domu Godryka Gryffindora mieli dołączyć szóstoklasiści. Było ich zaledwie dwanaście osób, ale i tak wywołało to niemałe zamieszanie. Trzeba było wszystko przygotować, wolne sypialnie w odpowiednich dormitoriach, dodatkowe miejsca w klasach. Wszystko to wymagało czasu, lecz do ostatniej chwili wszystko zostało zapięte na ostatni guzik i właśnie w tej chwili w Wielkiej Sali uczniowie czterech domów z niecierpliwością czekali na swoich gości. Minęła właśnie godzina 18, a o tej właśnie porze mieli pojawić się wyczekiwani uczniowie. Całe grono pedagogiczne siedziało przy stole, oprócz pani dyrektor oraz profesora Snape'a, którzy czekali przy wejściu głównym, by przywitać nowo przybyłych.
- Ciekawe czy będą jacyś ładni chłopcy. - mruknął mi do ucha Niall, a ja zachichotałem. To nie było normalne. W tej chwili powinniśmy siedzieć jak na szpilkach i wyczekiwać niezłych lasek, a jedyne o czym myślał Niall to czy będą jacyś urodziwi chłopcy. Parsknąłem śmiechem i pokręciłem jedynie głową, na co dostałem łokciem między żebra.
- No co? - prychnąłem ze śmiechem i obróciłem głowę, chcąc szepnąć coś do ucha Taylor, gdy poczułem na sobie wręcz natarczywe spojrzenie. Rozejrzałem się po sali i westchnąłem cicho, widząc kto tak namolnie się na mnie gapi. Tomlinson siedział przy swoim stole, opierając się luzacko o ścianę i żuł gumę, patrząc prosto na mnie. Posłałem mu krzywe spojrzenie, na które chłopak jedynie uśmiechnął się i oblizał powoli wargi, wiedząc, że na niego patrzę. Poczułem, że moje ciało mimo wszystko ogarnia gorąco i szybko odwróciłem wzrok, chcąc ukryć pojawiające się czerwone wypieki na moich policzkach.
- Dziś o 21 wielka impreza w Pokoju Życzeń, aby powitać nowych uczniów. Oczywiście nauczyciele o niczym nie wiedzą oraz ograniczenie wiekowe dopiero od klasy czwartej. - wyszeptał mi na ucho Niall, śmiejąc się pod nosem.
- No to super. - uśmiechnąłem się.
- No wiem. Slytherin i Huffelpuff załatwiają alkohol, a my i Ravenclaw jedzenie, przekąski i muzykę. - mówił cicho chłopak.
- Tay? - zwróciłem się do blondynki, która była bardzo zajęta wysyłaniem tęsknych spojrzeń w stronę Liama.
- Hm? - mruknęła, w końcu zwracając uwagę na nas.
- Wybierasz sie na imprezę? - zapytałem.
- Oczywiście. Trzeba przywitać nowych gości. - uśmiechnęła się.
- A propo. - powiedział Niall i wskazał na drzwi, które z rozmachem otworzyły się i weszła pani Dyrektor wraz z profesorem eliksirów, a tuż za nimi parami weszli uczniowie. Wszyscy wiedliśmy za nimi wzrokiem. Część stanęła po prawej stronie, przed stołem nauczycieli, a druga połowa po lewej. na czele obu grup stali nauczyciele.
- Proszę o spokój. - powiedziała profesor McGonagall i na sali zapanowała cisza. - Chciałabym serdecznie powitać w murach naszej szkoły uczniów Akademii Magii z Francji wraz z opiekunką panią Serafiną. - wskazała na grupę stojącą po stronie prawej. Od razu można było zauważyć, ze w szkole tej chłopcy stanowią bardzo niewielką jednostkę. Wśród przybyłych uczniów było około dwudziestu osób, z czego czterech to płeć męska. Dziewczęta były niezwykle piękne. Idealne rysy twarzy, długie, jasne włosy.  Ich opiekunka była wysoką, bardzo szczupłą kobietą o wyraźnych, kobiecych kształtach. Długie, blond włosy sięgały jej pośladków. Ubrana w wytworną suknię, tuż do ziemi, która pięknie podkreślała jej sylwetkę ciała. - Powitajcie również uczniów Akademii Magii z Niemiec wraz z opiekunem, panem Stevanem. - wskazała na drugą grupę. Tam znowu dominowali chłopcy. Wydawali się na dość silnych. Każdy z nich ubrany w czarny strój, bardzo obcisły. Mężczyzna, który z nimi przyjechał mógł mieć góra dwadzieścia pięć lat. Był wysoki, o muskularnej budowie ciała. Jego włosy były koloru czarnego, zaczesane lekko w bok. Naprawdę przystojny mężczyzna. - Od dziś młodzież ta zostanie wśród nas do stycznie, czyli do końca pierwszego semestru. Uczniowie Ci to rocznik szósty oraz siódmy. Tak więc uczniowie z Francji zatrzymują się w domu Slytherinu oraz Huffelpuffu, a uczniowie z Niemiec w Gryffindorze oraz Ravenclawie. Czy wszystko jasne? - zapytała pani Dyrektor, a wszyscy skinęli głowami. - Proszę, zajmijcie swoje miejsca. A opiekunów zapraszam do stołu nauczycieli. - uśmiechnęła się kobieta, po czym wskazała uczniom odpowiednie miejsca, przeznaczone właśnie dla nich. 
- Widziałeś jakie dupy? - pisnął mi do ucha Niall. Roześmiałem się. 
- Widzę. To podrywaj. Masz okazję. - zachichotałem, po czym wszyscy zabrali się za spożywanie kolacji. Na sali panował gwar, bo wszyscy chcieli przywitać się z nowymi osobami i poznać je. Szczerze? Mało mnie do tego ciągnęło. Będzie na to jeszcze czas. Po zjedzeniu, wstałem. - Idę do dormitorium. Zobaczymy się później. - poklepałem przyjaciela po ramieniu i skierowałem sie na schody. Nagle poczułem jak ktoś na mnie wpada. Zachwiałem się, ale silne dłonie mnie podtrzymały.
- Och.. przepraszam. - mruknąłem i powoli uniosłem wzrok w górę, spotykając piękne, czekoladowe tęczówki, otoczone gęstymi rzęsami. 
- Nic się nie stało. - powiedział chłopak i pomógł mi stanąć prosto. - Moja wina. - dodał i uśmiechnął się do mnie. Zlustrowałem go wzrokiem. Jeden z uczniów z Niemiec. Wyższy ode mnie, umięśniony. - Jestem Jake. 
- Harry. - uśmiechnąłem sie i podałem mu dłoń. 
- W jakim jesteś domu?
- Gryffindor. - odpowiedziałem. 
- Och. To zaprowadziłbyś mnie tam? Bo mam mieszkać właśnie z Wami. - uśmiechnął się. 
- Oczywiście, chodź. - skinąłem głową i ruszyliśmy w stronę naszych sypialni. Po drodze chłopak wypytywał mnie o różne rzeczy związane ze szkołą, nauczycielami. Zauważyłem, że ma naprawdę uroczy śmiech i gdy mówi, wokół jego oczu robią się słodkie zmarszczki. Dałem sobie mentalny policzek. O czym Ty do cholery myślisz? Ogarnij się Harry. Po chwili byliśmy już w Pokoju Wspólnym i Jake pomachał mi, idąc do swojej sypialni. Uśmiechnąłem się i wszedłem do swojego pokoju. Cały czas zastanawiałem się czy iść na te imprezę czy nie. Jakoś nie specjalnie miałem ochotę na towarzystwo całej szkoły. Opadłem na poduszki, zamykając oczy. Miałem do odrobienia sporo pracy domowej. Uch, nie chce mi się. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw, usiadłem do biurka i zabrałem się za zadania z eliksirów oraz zaklęć. Nawet nie wiem kiedy minęło kilka godzin i do sypialni wpadł Niall, lekko wstawiony. 
- Czemu tu jesteś Harry? - zapytał, siadając na łóżku i uśmiechając sie głupio. 
- A gdzie mam być? - zapytałem, odkładając książki. 
- Impreza trwa już dobre dwie godziny, a Ty siedzisz tu i piszesz zadania. Chodź do nas. - zachichotał. Westchnąłem cicho. 
- Daj mi chwilę. - wstałem po czym wziąłem ubrania na zmianę i wyszedłem do łazienki rozbierając się. Szybki prysznic, ułożenie włosów i założyłem na siebie ubranie. Szare rurki, czarna, wycięta koszulka oraz converse. - Już jestem. Możemy iść. - uśmiechnąłem sie słabo do Nialla i wyszliśmy z dormitorium, kierując się na trzecie piętro i po chwili byliśmy już w Pokoju Życzeń. W tej chwili była to wielka sala, przyozdobiona balonami, serpentynami. Pod jedną ze ścian stał podłużny stół, a na nim jedzenie, picie oraz coś mocniejszego. Ludzie tańczyli, rozmawiali. Po prostu spędzali ze sobą czas. Już z daleka dostrzegłem tańczących Liama i Tay, a raczej tańczących przytulasów. Uśmiechnąłem się na ten widok i podszedłem do stołu, biorąc coś do picia. 
- Harry! - usłyszałem nagle za sobą.  Odwróciłem się i spostrzegłem idącego do mnie Jake'a. Pomachałem mu. 
- Cześć.  
- Jak sie bawisz? Nie widziałem Cię wcześniej. 
- Dopiero przyszedłem. A właśnie. Jake to mój przyjaciel Niall, Niall to Jake. Chodzi do szkoły Magii w Niemczech. - przedstawiłem ich sobie. Widziałem w oczach Niemca, że jego zainteresowanie moim blond przyjacielem rośnie. 
- Niall. Może zatańczysz? - zapytał chłopak i już po chwili wmieszali się w tłum na parkiecie, a ja dołączyłem do Liama i blondynki, którzy zajmowali miejsca na jakiejś sofie. 
- Gdzie Niall? - zapytała dziewczyna. 
- Tańczy z Jake'iem. 
- Jake? 
- Chłopak z Niemiec. - powiedziałem. 
- Aa. Chodźcie tańczyć.  - wstała i pociągnęła mnie oraz szatyna na parkiet, gdzie spędziliśmy kolejną godzinę. 
- Idę sie napić. - krzyknąłem jej do ucha i oddaliłem się. Wziąłem jakiś sok ze stołu i wypiłem na raz, ocierając czoło. Zauważyłem, że część osób już się ulotniło, więc stwierdziłem, że czas też na mnie. Wziąłem kanapkę oraz jakiś sok i wyszedłem z zatłoczonej sali. Powoli poszedłem krętymi korytarzami w stronę dormitorium, gdy w jednym z nich zostałem złapany za ramiona i przyciśnięty do muru. 
- Au. - jęknąłem cicho i lekko się szarpałem, próbując uwolnić. 
- Aż tak bolało? - usłyszałem nad swoim uchem głos Tomlinsona. Westchnąłem cicho. 
- Jeszcze Ci się nie znudziło? 
- Ależ skąd. Zbyt mi się podobasz i podniecasz bym mógł sie tak po prostu znudzić. - szepnął mi do ucha i powoli przesunął ustami po mojej szyi.
- Louis proszę. Puść mnie. - szepnąłem cicho, próbując sie szarpać. Lecz coś było nie tak. Moje ciało zaczynało reagować. Czułem gorąco rozprzestrzeniające się w dole mojego brzucha i spływające tam gdzie nie powinno. Jęknąłem cicho gdy przesunął kolanem po moim kroczu.
- Podoba Ci się. Czuję to. - szepnął mi do ucha, po czym naparł na moje wargi. Oddałem pieszczotę zupełnie nieświadomie i po chwili z coraz większym zaangażowaniem i świadomością oddawałem mu się. Czułem jego dłonie jak sunął po moim ciele, w dół na pośladki, jak łapią je i ściskają. Jego usta, które przeniosły się na szyje, a następnie na moje odsłonięte obojczyki i zassały ją, po chwili zostawiając malinkę w tym miejscu. Odrzuciłem głowę w tył, uderzając nią o mur, ale nie poczułem tego. Nagle uczucie jego ciała zniknęło. Powoli otworzyłem oczy.
- A tak się broniłeś. Wiem, że Ci się podobam. - szepnął mi do ucha, po czym dłonią przejechał po moim brzuchu w dół, ale zdążyłem złapać jego dłoń wcześniej. Czułem rumieńce na policzkach.
- Louis to.. nie może sie powtórzyć. - powiedziałem cicho. 
- Niby dlaczego nie? Lecisz na mnie, a ja na ciebie. To proste. 
- Jeszcze niedawno chciałeś mnie upokorzyć i nienawidziłeś, a teraz mnie lubisz? To nienormalne. - westchnąłem. 
- Wszystko z czasem się zmienia. - szepnął mi do ucha i powoli polizał moją szczękę.  
- Louis przestań. - jęknąłem. 
- Jesteś od dzisiaj mój rozumiesz? Tylko i wyłącznie mój. - wyszeptał mi do ucha, po czym przesunął dłonią po moim kroczu. - Nikt nie ma prawa Cię dotykać. Inaczej pożałujesz tego Ty. - ostrzegł mnie, po czym pocałował mocno i odszedł ciemnym korytarzem. Osunąłem się po ścianie,  chowając twarz w dłoniach. Co on ze mną robi? 

***

   Już kilka dni minęło odkąd uczniowie są w szkole. Razem z innymi uczęszczają na zajęcia, uczą się. Wszystko jest jak dawnej. Chociaż nie do końca. Pewna osoba snuje się z kąta w kąt, ukrywając zżerające ją uczucia pod maską uśmiechu. Próbuje udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ma nadzieję, że nie zostanie to zauważone przez przyjaciół. Czy bardzo się pomylił?

***

- Harry na litość boską! Uważaj trochę! - warknęła Tay gdy przypadkowo oblałem ją sokiem. 
- Przepraszam. - szepnąłem skruszony, gdy dziewczyna oczyszczała się zaklęciem. 
- Co się z Tobą ostatnio dzieje? Jesteś strasznie nieprzytomny. - powiedziała, po czym wróciła do pisania swojego zadania. Westchnąłem cicho i zabrałem swoje rzeczy, kierując się do biblioteki. Tak było od kilku dni. Nom stop o coś sie mnie czepiano, narzekano, po czym wszyscy wracali do swoich spraw. Usiadłem przy stoliku i próbowałem zająć się lekcjami. Louis nie dawał mi spokoju. Nom stop się na niego natykałem. To na śniadaniu, na lekcji, na obiedzie, kolacji, przerwie, w bibliotece, toalecie, korytarzu. Wszędzie! Zaczynałem być przerażony. Jakby za cel wziął sobie uprzykrzenie mi życia. Minęły cztery tygodnie od incydentu po imprezie, właśnie kończył się październik, a jego obsesja wcale się nie zmniejszyła. Łapał mnie na korytarzu, całował, po czym mówił, że jestem jego, ze nikt nie ma do mnie najmniejszego prawa, ostrzegł, że jeśli komuś powiem pożałuję. Co miałem niby zrobić? No co? Ale ostatnio przeszedł samego siebie. Zobaczył, że rozmawiam z Jake'iem, po czym zrobił mi ogromną awanturę. Ale to nie jest najgorsze. 

- Masz z nim kurwa nie rozmawiać rozumiesz! - wykrzyczał mi w twarz. 
- Bo co? Zabronisz mi?
- Tak. Mam Ci przypomnieć, że należysz tylko do mnie?! - warknął, po czym zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałem. Uderzył mnie w policzek. Złapałem się za bolące miejsce, patrząc na niego z niedowierzaniem. 
- No chyba żartujesz? 
- Ostrzegałem. - powiedział tylko i odszedł. 

Po tej sytuacji unikałem go jak ognia. Dosłownie. Nie miałem pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Jak mógł mnie uderzyć? Za coś takiego?! No on chyba żartuje. Nie jestem niczyją własnością. Niczyją!
- Harry Styles? To dla Ciebie. - usłyszałem nagle obok siebie i spojrzałem na chłopca z trzeciej klasy, który podał mi białą kopertę. 
- Och. Dzięki Ash. - uśmiechnąłem sie i wziąłem ją, otwierając. Pierwsze co mnie zaskoczyło to brak nadawcy. Wzruszyłem jedynie ramionami, po czym zabrałem się za czytanie dość krótkiej treści. 

Harry,

nie znasz mnie, ale ja znam Ciebie. Ciebie i całą Twoją rodzinę. Nie powiem Ci kim jestem, ale udzielę pewnej rady oraz wiadomości. Twoi rodzice wcale nie byli tacy święci, jak co poniektórym się wydaje. Zacznij szukać odpowiedzi wśród znajomych..  

Oglądałem kartkę z każdej strony, chcąc znaleźć jakiś podpis, cokolwiek, ale niestety. Nic tam nie było. Czy ktoś sobie robił ze mnie głupie żarty? Jak to wśród znajomych? Ktoś miałby wiedzieć coś o moich rodzicach? Ale skąd? I co oznacza to, że nie byli tacy święci? Ten ktoś zna sekrety mojej rodziny. Znał moich rodziców! I co gorsze. Wiedział, że sam próbowałem się teraz coś o nich dowiedzieć.  
- Tutaj się ukrywasz. - usłyszałem nagle głos za swoimi plecami. Zamarłem, poznając go, po czym zmiąłem kartkę w dłoni i wsunąłem do kieszeni. 
- Czego chcesz Louis? - westchnąłem, czując jak moje ciało spina się na samą jego bliskość. Chłopak usiadł na krześle obok i wziął moje dłonie w swoje. 
- Chce przeprosić. - powiedział cicho. - Poniosło mnie ostatnio. Nie miałem prawa Cię uderzyć. Nie miałem najmniejszego prawa cokolwiek Ci zrobić. Ale jestem o Ciebie cholernie zazdrosny. Zrozum to. Zależy mi na Tobie. Wiem, że trudno w to uwierzyć, po tym wszystkim co Ci zrobiłem, ale w jakiś sposób mi na Tobie bardzo zależy. Wybacz mi kochanie. - szepnął i pogładził mnie po policzku. Patrzyłem w jego oczy i widziałem tam skruchę. 
- Wybaczam. Ale nie zapomnę. - powiedziałem cicho, wzdychając na jego czuły dotyk. Chłopak uśmiechnął się po czym zbliżył do mnie i naparł delikatnie na moje wargi. Zamknąłem oczy, oddając się temu uczuciu. Po chwili pieszczota zmieniła się w bardziej spragnioną i namiętną. Pisnąłem cicho gdy poczułem jak unosi mnie do góry i usadawia na stoliku, stając miedzy moimi nogami. - Louis.. to biblioteka. - szepnąłem w jego usta. 
- Cii.. - powiedział, po czym zaatakował moje wargi bardziej i poczułem jego dłoń na moich udach, sunących w górę. Jęknąłem cicho i wplotłem dłonie w jego włosy. Nagle nie wiem jak, jego dłoń znalazła się w  moich spodniach, gładząc budzącego się do życia członka, przez materiał bokserek. 
- Lou. - pisnąłem zaskoczony. 
- Mm duży pieszczoch. - zamruczał mi do ucha, poruszając dłonią na penisie.
- Louis.. nie tutaj. - jęknąłem, przymykając oczy. – Przestań. – pisnąłem i odepchnąłem go lekko. Chłopak oblizał usta i uśmiechnął się bezczelnie.
- Nie wiedziałem, że masz tam taki sprzęt, Styles. – zachichotał chłopak. Poczułem jak zaczynam się rumienić. Nie, nie nie!!  - Gdybym wiedział, to już dawno bym Cię lepiej poznał. 
- Przestań. - westchnąłem i zsunąłem się z biurka, poprawiając ubranie na sobie. 
- Oj nie bądź taką cnotką. - zachichotał.
- Uch. Idę do pokoju. Cześć. - mruknąłem i zabrałem rzeczy, chcąc wyjść. 
- To chociaż się pożegnaj skarbie. - zamruczał i przyciągnął mnie do pocałunku. Oddałem go lekko i odsunąłem się, wychodząc szybko, po czym skierowałem się do Pokoju Wspólnego. Potrzebuję zimnego prysznicu! Natychmiast.

***

- Dzieje się z Nim naprawdę coś złego. - powiedziała Taylor, gdy jedliśmy kolację, a Harry się nie pojawił. 
- Wiem właśnie. Zauważyłem. - westchnąłem cicho. - Ale jak mu pomóc? Nie chcę, żeby myślał, że mu się narzucamy czy coś.
- Może spróbuj z nim pogadać jak będziecie w sypialni. Może coś Ci powie. 
- Spróbuję. - powiedziałem i kontynuowałem jedzenie. 

***

   Wbiegłem do swojej sypialni i padłem na łóżko. Miałem już dość tego wszystkiego. Dlaczego on mnie tak bajeruje? Dlaczego mnie zwodzi? Co jest ze mną nie tak? Czy mam wypisane na czole pobaw się? Raczej wątpię. 

- Harry? - usłyszałem za sobą. Powoli odwróciłem się i spojrzałem na Nialla. - Co się dzieje myszko? - zapytał i usiadł obok mnie, przytulając mocno do siebie. Poczułem się jak w domu. Westchnąłem cicho i wszystko mu opowiedziałem. Od samego początku. 
- .. i wiesz najgorsze jest to, że ja.. no ja zaczynam coś czuć. Coś czego nie powinienem. - wyszeptałem lekko przestraszony. 
- Cóż mogę Ci poradzić? Pozwól sytuacji się rozwijać. Myślę, że jemu może zależeć. Tak naprawdę zależeć. Ale wszystko się okaże. Nie myśl o tym tyle. - wyszeptał i pocałował mnie w czoło. Westchnąłem i wtuliłem sie w niego, zasypiając. 

***

Gdy obudziłem się rano, pierwsze co zauważyłem to to, iż nie śpię na swoim łóżku. Leżałem przytulony do boku blondyna, który cicho pochrapywał. Delikatnie odsunąłem się i wstałem, rozciągając kości. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła właśnie godzina 7 rano. Dziś niedziela. – uświadomiłem sobie. I po co tak wcześnie wstałem? Ale wiedziałem również, iż już nie zasnę. Nie ma mowy. Powoli wyjąłem z szafy zwykłe dresy oraz koszulkę i poszedłem pod prysznic. Umyłem się, wysuszyłem włosy i założyłem na siebie części garderoby, po czym cicho wróciłem do sypialni. Nie chciałem obudzić przyjaciela. Wziąłem swoje książki, pergamin oraz pióro i zszedłem do Pokoju Wspólnego, gdzie usiadłem przy stoliku i skończyłem zadane lekcje. Nie wiem nawet kiedy, ale minęło dwie godziny i pomieszczenie zaczęło zapełniać się uczniami. Pozbierałem swoje rzeczy i zaniosłem do sypialni, chowając w jednej z szafek.
- Jak długo nie śpisz? – usłyszałem za sobą. Spojrzałem przez ramię i dostrzegłem półprzytomnego blondyna, który próbował założyć bluzę. Zachichotałem cicho i podszedłem pomagając mu.
- Od 7. Jakoś nie mogłem. Za to Ty wyglądasz jakby Cię czołg przejechał. Niewyspany? – zapytałem.
- Tak trochę. – mruknął chłopak i poczochrał swoje włosy. Zachichotałem i rzuciłem na niego zaklęcie rozbudzające, po czym kolejne które przywróciło jego włosy do porządku. – Dzięki. – mruknął cicho.
- Nie ma za co. – zachichotałem czule. – Chodź na śniadanie. – uśmiechnąłem się czule. 
- Idę. – mruknął i wyszliśmy na korytarz, schodząc do Wielkiej Sali, gdzie dołączyła do nas Taylor. Uśmiechnąłem się do niej i zajęliśmy swoje miejsca, zabierając się za śniadanie. Pani Dyrektor wygłosiła krótką mowę, w której ogłosiła nam, iż dziś o godzinie 14 odbędzie się kolejny już mecz Quiditcha, na który zaproszona jest cała szkoła. Po wysłuchaniu jej wyszliśmy z jadalni i skierowaliśmy się na zewnątrz. Była wyjątkowo piękna pogoda, aż żal nie skorzystać. Siedzieliśmy nad jeziorem i gawędziliśmy wesoło, gdy nagle coś charakterystycznego mignęło mi przed oczami. Przeprosiłem na moment przyjaciół i podszedłem powoli między drzewa, chcąc to sprawić. I nie myliłem się. To co zobaczyłem, przyprawiło mnie o mdłości i zawroty głowy jednocześnie.                                                                                                                                                                                                                               
____________________________________________________________________
Cześć kochani moi! Co u Was słychać? U mnie dość... intensywnie. Już po pierwszych dwóch tygodniach jestem niemal pewna, że kolejne 4 lata będą bardzo trudne i wymagające. Nie dość, że wracam późno, mam mało czasu, żeby się pouczyć, to tym bardziej brakuje mi go na pisanie dla Was. Ale spokojnie, nie mam zamiaru się poddawać. Pogodzę to jakoś. Ostatnio kolejny rozdział dokończyłam w szkole na działalności, która akurat jest jednym z łatwiejszych przedmiotów, ale dość wymagającym pamięci. Ale no. Co myślicie o rozdziale? Podoba Wam się? Jak myślicie co zobaczył Harry? A i jeszcze takie coś. Przy rozdziale IV zadałam Wam pytanie o pewne podobieństwo. I jedna osoba zgadla xd tak chodziło o podobieństwo do Dark'a. Inteligenci moi <3 I powiem Wam coś w tajemnicy. Komentujcie, komentujcie. Bo jeśli ten rozdział doczeka się największej liczby komentarzy, a mianowicie więcej niż 10, to czeka Was wielka niespodzianka! Do Was należy decyzja czy chcecie się dowiedzieć jaka. Kocham Was i do zobaczenia! Mam nadzieję szybkiego, ale wszystko zależy od Was <3

5 komentarzy:

  1. ALE CO TO BYŁO

    do jej szkoły poszłaś huh?/
    @SaraZapora

    OdpowiedzUsuń
  2. tak to czytam czytam i czytam nieświadomie robiąc coś dziwnego. Dopiero w połowie siostra podeszła do mnie i zapytała czy wszystko w porządku bo miałam otwartą buzię i rwałam kartkę cicho mamrocząc "o kurde" .... muszę się leczyć to fanfiction ma na mnie zły wpływ! ee tam ważne, że je uwielbiam. Co mógł Harry zobaczyć? Zredagujmy to kojarząc fakty które znajdziemy gdzieś tam. Było przerażające i obrzydliwe jeśli dobrze pamiętam i biegało pomiędzy drzewami. No nie wiem nawiązując do Pottera może wilkołak albo olbrzymi pająk chociażby Louis obściskujący się z kimś inny xd (nieeeee to by nie było przerażające zły pomysł) Maybe yes maybe no i think it's not human! Dark? Wooo nie pomyślałabym o nim. W sumie nie wiem co jeszcze napisać... o! Jake to takie słodkie imię odkąd je znam je lubiłam oby nie był zły. Ten list jest podejrzany! No nie wiem naprawdę co jeszcze mogę napisać... jeśli co mi przyjdzie do głowy to dopisze obiecuje

    @niewidoczna_

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale co zobaczył Hazz?!
    To opowiadanie jest uzależniające.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeeej! Po prostu kocham Larre'go w tym opowiadaniu! Ta scena w bibliotece kqnsnsjajwn... zrobilas mi smaka hahah xD musze poczytac jakis imaginy o Larrym ;)
    Lou jak mogles uderzyc Hazze za to, ze rozmawial z Jakem?! Lou ogarnij sie! Ale tak ladnie do przeprosiles haha xD
    Mialam takiego wielkiego banana na twarzy, gdy Lou wspominal o sporym sprzecie Hazzy xD kocham Lou w tym ff!
    Ciekawe o co chodzi z tym listem..hmm... i co zbaczyl Harry... nie mam pojecia ;)
    Zajebisty rozdzial ♥
    Czekam nn
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem strasznie niepewna co do Lou...
    Wydaję mi się, że naprawdę założył się z kolegami, ale jednocześnie czuję coś do Harry'ego.
    Związek w ukryciu nie jest dobry ;/ Ale oni są chyba strasznie niepewni?...
    Jake i Niall? Czyżby przyszła para, haha? :D
    Z tym tajemniczym listem, trudno mi wymyślić, kto go napisał. I jakich przyjaciół on dotyczył?...
    Kompletnie nie wiem, co "to" była w ostatniej scenie, ale w sumie dobrze. Strasznie bardzo nie mogę doczeka się kolejnego rozdziału.
    Ściskam i życzę weny, słońce :)
    @smolipaluch

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz, skomentuj ;) To dodaje prawdziwej motywacji :*