- My.. - zaczął
Niall, ale przerwała mu Taylor.
- Powiemy Ci za chwilę. Zjedz coś i pójdziemy do dormitorium, nie przy wszystkich. Nie tutaj. - mruknęła cicho. Popatrzyłem na nich, po czym skinąłem głową i usiadłem obok, robiąc sobie kanapkę. Co takiego mieli zamiar przede mną ukryć? Dlaczego? Przecież są moimi przyjaciółmi. Nie powinni chcieć ukrywać przede mną ważnych rzeczy. Powinni być zawsze i bez względu na wszystko szczerzy. Tego się wymaga od najbliższych osób. Po zjedzeniu, ruszyliśmy do Pokoju Wspólnego, a następnie do mojej sypialni. Rzuciłem torbę na krzesło i spojrzałem na nich.
- No to słucham. Czego takiego nie chcieliście mi powiedzieć? I dlaczego? - patrzyłem na nich wyczekująco.
- No bo.. uch ciężko to powiedzieć. - westchnął Niall, drapiąc się po karku.
- Po prostu.. och Harry. Ludzie sądzą, że to Ty jesteś odpowiedzialny za śmierć swojego kuzyna. Że to Ty wydałeś go Czarnemu Panu. - powiedziała na wydechu Taylor. Patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć. Ale co?! Dlaczego?
- Co takiego?! - zapytałem cicho. Dziewczyna westchnęła i podeszła, przytulając mnie mocno.
- Ktoś rozpowiedział plotkę, że chciałeś pozbyć się swojego kuzyna, ponieważ miałeś zapisany duży spadek i nie chciałeś już dłużej sam na siebie zarabiać, więc postanowiłeś się go pozbyć. - wyszeptała dziewczyna, a ja stałem jak zaczarowany. Co? To niemożliwe. Jak ktoś może być tak okrutny?! Jak ktoś może rozpowiadać takie brednie? No kurwa jak?! Był moją jedyną rodziną, a oni chcą mnie wrobić w jego śmierć. Straciłem wiarę w ludzi.
- Jak... jak mogą być tak bezmyślni?! Jak mógłbym coś takiego zrobić?! Chyba musiałbym stracić głowę i rozum w jednej chwili. - westchnąłem i usiadłem na łóżku. - To nienormalne. Czy kiedykolwiek dałem im powód, żeby tak myśleli?! No i co z tego, że pomagałem tej starszej kobiecie na wakacjach?! Co ich to obchodzi i skąd w ogóle o tym wiedzą?
- Ej Hazz. Nie przejmuj się. My wiemy, że to nie ty. Nigdy byś go nie wydał. A oni niech spadają. To wszystko przez tych jebanych Ślizgonów.
- Niall. - mruknęła Tay, chcąc mu zwrócić uwagę na język jakim się posługuje.
- Powiemy Ci za chwilę. Zjedz coś i pójdziemy do dormitorium, nie przy wszystkich. Nie tutaj. - mruknęła cicho. Popatrzyłem na nich, po czym skinąłem głową i usiadłem obok, robiąc sobie kanapkę. Co takiego mieli zamiar przede mną ukryć? Dlaczego? Przecież są moimi przyjaciółmi. Nie powinni chcieć ukrywać przede mną ważnych rzeczy. Powinni być zawsze i bez względu na wszystko szczerzy. Tego się wymaga od najbliższych osób. Po zjedzeniu, ruszyliśmy do Pokoju Wspólnego, a następnie do mojej sypialni. Rzuciłem torbę na krzesło i spojrzałem na nich.
- No to słucham. Czego takiego nie chcieliście mi powiedzieć? I dlaczego? - patrzyłem na nich wyczekująco.
- No bo.. uch ciężko to powiedzieć. - westchnął Niall, drapiąc się po karku.
- Po prostu.. och Harry. Ludzie sądzą, że to Ty jesteś odpowiedzialny za śmierć swojego kuzyna. Że to Ty wydałeś go Czarnemu Panu. - powiedziała na wydechu Taylor. Patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć. Ale co?! Dlaczego?
- Co takiego?! - zapytałem cicho. Dziewczyna westchnęła i podeszła, przytulając mnie mocno.
- Ktoś rozpowiedział plotkę, że chciałeś pozbyć się swojego kuzyna, ponieważ miałeś zapisany duży spadek i nie chciałeś już dłużej sam na siebie zarabiać, więc postanowiłeś się go pozbyć. - wyszeptała dziewczyna, a ja stałem jak zaczarowany. Co? To niemożliwe. Jak ktoś może być tak okrutny?! Jak ktoś może rozpowiadać takie brednie? No kurwa jak?! Był moją jedyną rodziną, a oni chcą mnie wrobić w jego śmierć. Straciłem wiarę w ludzi.
- Jak... jak mogą być tak bezmyślni?! Jak mógłbym coś takiego zrobić?! Chyba musiałbym stracić głowę i rozum w jednej chwili. - westchnąłem i usiadłem na łóżku. - To nienormalne. Czy kiedykolwiek dałem im powód, żeby tak myśleli?! No i co z tego, że pomagałem tej starszej kobiecie na wakacjach?! Co ich to obchodzi i skąd w ogóle o tym wiedzą?
- Ej Hazz. Nie przejmuj się. My wiemy, że to nie ty. Nigdy byś go nie wydał. A oni niech spadają. To wszystko przez tych jebanych Ślizgonów.
- Niall. - mruknęła Tay, chcąc mu zwrócić uwagę na język jakim się posługuje.
- No co? Mam prawo
się denerwować. – westchnął chłopak. – To ich wina. Myślisz, że kto rozpowiada
takie głupoty? Komu aż tak bardzo by się nudziło, jak nie Tomlinsonwi i jego
gromadzie. Oni zrobią wszystko, żeby zniszczyć Harry’ego. Dosłownie wszystko. Nie
wiem, czemu aż tak bardzo go nienawidzą. To nie jest normalne! Ktoś powinien w
końcu obić mordę temu cwaniakowi, to może oduczy się wygłaszania nieprawdziwych
rzeczy. – warknął blondyn, wyrzucając dłonie do góry w geście złości. Spojrzałem
na niego i posłałem słaby uśmiech.
- Sam się z nim
rozprawię. – mruknąłem. – Ale na razie idę na lekcję. Nie mam zamiaru mieć
szlabanu już pierwszego dnia. – pokiwali głowami na znak zgody, więc chwyciłem
torbę, wychodząc z przyjaciółmi z Pokoju Wspólnego, gdzie kilka osób przyglądało
mi się dość sceptycznie. Udałem, że tego nie widzę i udaliśmy się do klasy
zaklęć, gdzie już czekał na nas profesor Flitwick, a tę lekcję mieliśmy z
Ravenclawem. Zajęliśmy swoje miejsca, po czym wyjąłem książki, pergamin oraz
pióro.
- Cześć Harry. –
usłyszałem nagle obok siebie. Spojrzałem w tamtą stronę i dostrzegłem Liama,
który usiadł obok mnie. – Nie masz nic przeciwko?
- Ależ skąd.
Cześć Liam. – posłałem mu uśmiech. – Co u Ciebie? Jak tam leci pierwszy dzień?
- Całkiem okej,
ale już dostaliśmy zadanie z wróżbiarstwa na dwa tysiące słów. – westchnął chłopak.
- Och, tak od
razu? Czy ta kobieta zupełnie oszalała? – pokręciłem głową.
- Chyba tak. –
mruknął chłopak.
- Liam. Cześć. –
usłyszałem nagle głos mojej przyjaciółki, która wychylała się za mną, by dostrzec
chłopaka. Ach no tak. Nie wspomniałem o tym wcześniej. Taylor od dwóch lat
wzdycha do szatyna. Jest w nim na zabój zakochana, ale nie potrafi do niego
zagadać. Przy nim robi się tak nieśmiała, że aż trudno w to uwierzyć i przy
każdym, nawet najmniejszym geście, na jej bladych policzkach, pojawia się
rumieniec.
- Cześć Taylor.
- odpowiada jej chłopak, posyłając jej szczery uśmiech. Chichoczę, widząc, jak
policzki blondynki, pokrywają się różem. To naprawdę zabawne. Już chciałem coś
powiedzieć, gdy pan profesor zwrócił naszą uwagę na siebie i już nikt nie
odzywał się, słuchając jego wykładu. Kolejne lekcje, również mam z Liamem.
Siedzimy razem i rozmawiamy. Jest serio super chłopakiem i kolegą. A na dodatek
jest bardzo przystojny, co czasem dekoncentruje. Po lekcjach, udajemy się na
obiad, a następnie czas na odrobienie zadań domowych w zaciszu biblioteki.
Każdy, nawet osoby nie lubiące czytać, chcą tu przebywać. Pani Huug zawsze
każdemu chętnie pomaga, doradza, a pomieszczenie jest ogromne i pachnie
książkami. Takimi starymi. Jest to niesamowity zapach.
- Nie chce mi
się. - jęczy Niall, pisząc zadanie dla Snape'a.
- Mi też. Ale
im szybciej skończymy, tym wcześnie pójdziemy na kolację i będziemy mogli
poleniuchować. - westchnąłem rozmarzony i czym prędzej zabrałem się za
kończenie zadań.
- Kolacja! -
pisnął chłopak, gdy szliśmy w stronę Wielkiej Sali godzinę później.
- Ty to tylko o
jedzeniu. - powiedziała Tay, poprawiając swoją grzywkę. Zachichotałem, słysząc
ich. Zająłem swoje miejsce i zaczęliśmy jeść, rozmawiając na różne tematy.
Wierciłem się niespokojnie. Ciągle czułem na sobie wzrok innych. Gdy tylko
unosiłem spojrzenie, dostrzegałem głowy innych, które szybko odwracają się w
inną stronę, bo nie chcą zostać przyłapani na gapieniu się.
- Okej. Już
zjadłem. Wiecie co, pójdę się przejść. Może odwiedzę Hagrida. - powiedziałem
nagle i wstałem od stołu, całując Taylor w policzek, a Nialla poklepałem
po ramieniu i wyszedłem szybko Wielkiej Sali. Skierowałem się w stronę wyjścia
i już po chwili byłem na błoniach. Usiadłem pod drzewem i przyglądałem się
roślinności, myśląc nad całą tą sytuacją. To wszystko jest takie popieprzone.
Nadal nie mogę zrozumieć jak ludzie mogą uważać, że to ja. I co ich interesuje,
skąd mam pieniądze. To tylko i wyłącznie moja sprawa. Nie ich. Przecież nie
robiłem nic złego. Pomoc jednej starszej kobiecie, do tego czarodziejce. To
jakaś zbrodnia? Nie rozumiem tego, jak Ci ludzie myślą. Albo raczej oni nie
myślą. Nim się obejrzałem nastał mrok. Westchnąłem i powoli wstałem, kierując
się do zamku. Właśnie miałem przejść przez bramę, gdy nagle ktoś pociągnął mnie
za ramię i przycisnął do muru. Jęknąłem cicho, unosząc głowę i moje oczy
spotkały się z oczami Tomlinsona.
- Co Ty sobie
wyobrażasz?! - warknąłem cicho. - Puść mnie. - zażądałem.
- Oj nie
denerwuj się kruszynko. - powiedział, uśmiechając się ironicznie.
- Czego ode
mnie chcesz, Louis? - zapytałem cicho.
- Porozmawiać.
Popatrzeć jak się denerwujesz. Jesteś wtedy taki uroczy. - roześmiał się
chłopak.
- Zostaw mnie w
spokoju. - westchnąłem i próbowałem się wyrwać, niestety był dla mnie za silny.
Przyparł moje nadgarstki nad moją głową, a kolano wsunął między moje nogi.
Stłumiłem jęk, czując ból na jego gwałtowny ruch. - Czego ode mnie do cholery
chcesz? Nie wystarcza Ci to, że po całej linii pierdolisz mi życie?! -
szamotałem się.
- Przesadzasz
okruszku. - mruknął i zbliżył swoją twarz do mojej. Zamarłem. Nie, nie, nie. On
nie może tego zrobić. Nieeee! Poczułem jego oddech na policzku, nosem sunął po
linii mojej szczęki, po czym jego usta spoczęły na mojej szyi i przyssały się
gwałtownie.
- Co Ty... -
zacząłem, ale czując to odebrało mi mowę. Czy on właśnie... robi mi malinkę?!
Czy jego do końca porąbało?! Jak ja się z tym pokaże?! Poruszałem się pod nim
niespokojnie. - Louis.. nie.. przestań... Loouis.. - jęknąłem, szarpiąc się pod
nim, a on wbił lekko zęby w moją skórę. Stłumiłem dźwięk, który chciał się
wydostać z mojego gardła. Po chwili poczułem jak puszcza moje dłonie i odrywa
się powoli od mojej skóry. Otworzyłem oczy. Kiedy ja je w ogóle zamknąłem?
Patrzyłem na jego twarz, gdy oblizywał swoje usta. Co to było?! Już chciałem na
niego nawrzeszczeć, gdy on tak po prostu pogłaskał mnie po policzku, dociskając
kolano do mojego krocza, po czym odwrócił się i odszedł szybkim krokiem w
nieznanym kierunku. Łapałem szybkie oddechy, dotykając piekącej rany na szyi.
Co to miało znaczyć? I jak ja to do cholery ukryje przed przyjaciółmi?
*Dwa tygodnie
później*
- Nienawidzę
go! Zabiję go kiedyś! - warczał na wszystkich Niall. Podszedłem i przytuliłem
go.
- Już.
Spokojnie blondasku. Znasz Snape'a. Potrafi każdemu zaleźć za skórę. Dasz radę.
To tylko jeden szlaban. - pocieszałem go.
- Ale to nie
fair. Wcale nie rzuciłem zaklęcia ogłuszającego na Lucasa. On sobie to
wymyślił! Oni są tak tępi, że pewnie sam go na siebie rzucił. - mruknął
chłopak.
- To Ślizgoni.
Zrobią wszystko by było o nich głośno. Nie przejmuj się. - powiedziała Taylor.
- Mogę zrobić za Ciebie to zadanie z zaklęć, gdy będziesz na szlabanie. -
zaoferowała.
- Serio?! -
pisnął i mocno ją przytulił.
- Serio. A
teraz uciekaj, żebyś się nie spóźnił. Bo znając pana profesora da Ci jeszcze
coś dodatkowego. - powiedziała dziewczyna, na co blondyn tylko pokiwał głową i
szybko wyszedł z Pokoju Wspólnego. - A my zabierzmy się za to wróżbiarstwo, bo
zrobić dziennik snów to nie takie proste. - zarządziła i następne dwie godziny
spędziliśmy na pisaniu tych bzdur dla profesor Trelawney. Nie przepadałem za tym przedmiotem. W ogóle mnie to nie interesowało.
- Harry? - usłyszałem nagle. Uniosłem wzrok na Taylor, która mi się przyglądała.
- Tak?
- Wiesz, nie zrozum mnie źle, bo jeśli kogoś znalazłeś to super, ale kto Ci zrobił te malinkę jakiś czas temu? - zapytała, a ja zamarłem. Skąd wiedziała?! Przecież codziennie, dopóki mi to nie zeszło, używałem zaklęcia maskujące.
- Jak.. jak to zobaczyłaś? - zapytałem zdziwiony.
- Taka doświadczona dziewczyna jak ja, co zna się na makijażu zobaczy to nawet pod zaklęciem maskującym. - wyjaśniła, posyłając mi czuły uśmiech. Westchnąłem cicho, nie bardzo wiedząc jak to wyjaśnić.
- Nikogo nie mam. To było... przelotne. - tak Styles. Kłamca z Ciebie idealny. - mruknąłem w myślach.
- Na pewno? Wiesz, że możesz nam powiedzieć wszystko?
- Oczywiście, że wiem. Po prostu tego nie ma sensu nawet opowiadać. To była tylko chwila. - wyjaśniłem i w sumie mówiłem prawdę. Od tego incydentu minęło już czternaście dni, a Tomlinson nawet na mnie nie spojrzał. Znaczy w takim sensie. Nie podchodził, nie odzywał się. A mi było z tym okej. Może już się znudził i skończył swoją zabawę? Oby tak było,
jak myślałem. - Idziemy na kolację? - zapytałem.
- Przyjdę za
chwilę. Muszę coś poprawić. - mruknęła dziewczyna i zabrała się za
pisanie. Wzruszyłem jedynie ramionami i poszedłem w stronę Wielkiej Sali,
spotykając po drodze Emilu. Jest przyjaciółką Taylor. Ma brązowe włosy,
sięgające jej pośladków, delikatnie pokręcone. Duże, piwne oczy i szeroki uśmiech.
Jest naprawdę śliczna. Gawędziliśmy, gdy na naszej drodze nagle wyrósł
Tomlinson. Stał na przeciwko, opierając się o ścianę. Jego oczy były ciemne.
Widziałem to nawet z daleka. Udałem, że go nie zauważyłem i weszliśmy do
jadalni, zajmując miejsca przy stole. Po chwili dołączyła do nas Taylor i
zaczęliśmy jeść kolację.
- A Niall
gdzie? - zapytała Emily.
- Szlaban i Snape'a.
- mruknąłem, na co skinęła jedynie głową. Po chwili usłyszeliśmy głos pani
Dyrektor.
- Proszę o
chwilę uwagi. Chciałam Was poinformować, że od października do naszej szkoły
przybędą uczniowie z innych szkół magicznych. Jak wszyscy wiecie w grudniu
obchodzić będziemy tysiąclecie naszej placówki i z tej racji odbędzie się
wielki bal. Do tego wydarzenia jednak jeszcze sporo czasu, więc na razie proszę
Was, byście miło przyjęli naszych gości i traktowali ich jak przyjaciół.
Wierzę, że weźmiecie sobie to do serca i spełnicie moją prośbę. Uczniowie Ci
zostaną z nami do stycznia. Będą uczestniczyć w obchodach rocznicy powstania
szkoły. Na chwilę obecną to tyle. Smacznego i dobrej nocy. - powiedziała na
koniec pani profesor i zajęła swoje miejsce. Na sali wybuchł gwar rozmów i
podekscytowania. Wszyscy byli bardzo ciekawi tego, jacy będą Ci inni uczniowie.
- Nie wiesz o
której Niall kończy szlaban? - zapytałem Tay.
- Nie wiem. Ale
chyba powinien już tu być, bo Snape jest na kolacji. - mruknęła wskazując na
stół nauczycieli. Spojrzałem w tamtą stronę i faktycznie, dostrzegłem profesora
eliksirów. W takim razie gdzie jest Niall?
- Wiesz. Pójdę
go poszukać. Bo to nie jest normalne, by on opuścił któryś z posiłków. -
mruknąłem i wstałem, szybkim krokiem opuszczając salę. Ruszyłem w stronę lochów,
rozglądając się dookoła, czy nie ma tu gdzieś mojego przyjaciela. Niestety,
nigdzie go nie widziałem. Za to postacie z obrazów przyglądały mi się w dość
nieprzychylny sposób. Zignorowałem to, idąc dalej, gdy nagle usłyszałem głos
jednego z przyjaciół Tomlinsona.
- Pogięło Cię
stary? Jak Horan się za to poskarży, to mamy przejebane, rozumiesz?! - to chyba
był głos Stana. Zaintrygowany podszedłem bliżej.
- Zamknij się
Lucas. Nic mu nie będzie. Przecież siedzi w klasie z Zaynem. Nie spadnie mu
nawet włos z głowy, a to skutecznie przyprowadzi tutaj Stylesa. - zdziwiłem
się. Po co wykorzystuje mojego przyjaciela by mnie tu przyprowadzić? Oparłem
się o ścianę, starając się nie wydać żadnego dźwięku. Byłem bardzo ciekawy co
jeszcze powiedzą.
- Dalej nie
dałeś spokoju? Minęły dwa tygodnie, a Ty nadal nic nie zdziałałeś? Może tym
razem po prostu przegrasz? - zaśmiał się szyderczo Stan.
- Zamknij się i
zapamiętaj. Louis Tomlinson nigdy nie przegrywa! Wygram to, sprawie, że będzie
jadł mi z ręki, a Wy przegracie i znowu będziecie musieli przełknąć gorycz
porażki.
- Myślisz,
że Ci się uda? Przecież S... - dalszego ciągu nie usłyszałem, bo
przypadkowo potrąciłem jeden z obrazów, na co mieszkający na nim rycerz zaczął
głośno krzyczeć. Szybko odsunąłem się od ściany i zacząłem iść w kierunku
Tomlinsona i jego przyjaciela, którzy siedzieli na korytarzu. Unieśli swoje
spojrzenia, będąc dość zdziwieni, że mnie tu widzą.
- Niall. Gdzie
jest? - zażądałem odpowiedzi, patrząc na nich twardo.
- A skąd mamy
wiedzieć gdzie jest Twój blond przyjaciel? - odpowiedział pytaniem na pytanie
Stan.
- Uznajmy, że
to przeczucie. Że wiecie gdzie jest. Więc mogę się dowiedzieć?
- Możesz. Stan
pójdzie po Twojego przyjaciela, a my porozmawiamy. - powiedział Louis i szepnął coś do swojego przyjaciela, który chwilę później zniknął za rogiem. Westchnąłem cicho i unikałem wzroku szatyna.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytałem.
- Ależ niczego. Po prostu pogadać. - mruknął chłopak, przyglądając mi się. - I jak tam się ma moje malinka? - roześmiał się chłopak, a ja poczułem, iż zaczynam się rumienić i odwróciłem wzrok w drugą stronę. Nagle poczułem gorący oddech na swoim policzku. Zacisnąłem szczękę mocno, powstrzymując chęć spojrzenia na chłopaka. - Czyżbyś się wstydził? - usłyszałem szept przy swoim uchu. - Nie ma czego Harry. ten mały siniak wyglądał na Tobie bardzo dobrze. Może powinniśmy zrobić taki kolejny? Hm? Żeby każdy wiedział, że już do kogoś należysz? - szeptał i nagle poczułem jak dociska mnie do ściany, a jego usta wędrują po mojej szczęce.
- Louis.. przestań. - szepnąłem cicho, próbując go odepchnąć, gdy poczułem jak jego usta sunął po szyi. Nie może zrobić mi kolejnej malinki! Wtedy Tay na pewno coś zauważy i zaczną się kolejne niewygodne pytania. Zdobyłem się na odwagę i odepchnąłem go mocno od siebie, tak, że przetoczył się na drugą stronę korytarza, uderzając plecami o ścianę. Oddychałem szybko, patrząc na niego niepewnie. - Nie rób tego więcej! - warknąłem cicho, ale nim zdążyłem się obejrzeć znowu był przy mnie i dociskał mnie do ściany, łapiąc moje nadgarstki i unieruchomił je nad moją głową.
- Skoro nie malinki, to co powiesz na to? - zapytał i jednym ruchem naparł na moje usta. Mocno i namiętnie je całując. Zamarłem w bezruchu, ale gdy poczułem jak jego język wtargnął do moich ust i dotknął mojego języka, stłumiłem jęk i wyrwałem mu się, ocierając dłonią ostentacyjnie usta.
- Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Rób. - warknąłem i rzuciłem się biegiem wzdłuż korytarza, chcąc jak najszybciej wyjść z lochów. Wbiegłem po schodach na pierwsze piętro, gdy nagle drzwi od jakiejś klasy otworzyły się i na korytarz wypadł Niall, zderzając się ze mną.
~ * ~
- Jak dobrze!
Wreszcie koniec tego szlabanu! - westchnąłem w myślach, gdy powolnym krokiem
opuszczałem pracownie profesora Snape'a. On jest nienormalny! Kto normalny każe
uczniom czyścić jakieś obleśne fiolki, kociołki. I to bez magii! Trzeba mieć
nie po kolei w głowie. Westchnąłem cicho i wyszedłem właśnie na parter,
kierując się do Wielkiej Sali, gdy nagle ktoś szarpnął mnie za ramię, ciągnąc
do jakiejś sali.
- Ej co jest?!
- krzyknąłem, gdy ktoś mocno rzucił mną na krzesło. Spojrzałem na mojego
porywacza i zamarłem. - Malik? Co do chuja?! - warknąłem. Chłopak spojrzał na
mnie obojętnie.
- Cicho. Kazali
mi Cię zaprosić na chwilę tutaj. - mruknął.
- Co? Co ty pieprzysz?
- jęknąłem, nie rozumiejąc.
- Nie ważne. Po
prostu uspokój się. Uwolnię Cię za chwilę. Tomlinson chce pogadać z Twoim
przyjacielem i prosił bym się Tobą przez chwilę zajął.
- Ale dlaczego?
- zapytałem.
- Czy ja Ci
kurwa wyglądam na sekretarkę? - warknął chłopak.
- Szczerze?
Jakby Ci przedłużyć włosy i ubrać spódniczkę? To tak. - mruknąłem, chcąc go
zdenerwować.
- Horan. -
mruknął ostrzegawczo.
- Co?
- Wkurwiasz
mnie.
- Nie mój
problem. - westchnąłem i usiadłem na krześle, przyglądając się chłopakowi. I
tak o to wylądowałem z moją ukrytą sympatią w jednej z sal. Może być
ciekawiej? Chyba nie. Kątem oka obserwowałem mulata. Usiadł na jednym ze
stolików, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego. - Tutaj nie
wolno palić. - mruknąłem cicho.
- Chuj mnie to
obchodzi. - wzruszył ramionami, zaciągając się. Obserwowałem mimikę jego
twarzy. Przy zaciągnięciu się, przymykał oczy, rozkoszując się smakiem, a gdy
wydychał dym, jego powieki unosiły się i mrugały jakby z zaskoczenia. Całkiem seksowny
widok. Skarciłem się w myślach za takie myślenie o chłopaku i spuściłem wzrok.
- Może chcesz spróbować? - usłyszałem nagle.
-Co? -
zapytałem lekko zdekoncentrowany.
- Chcesz? -
wskazał na papierosa, którego trzymał w dłoni. Rozważając wszystkie za i
przeciw, skinąłem głową i wziąłem od niego, biorąc między usta i pociągnąłem.
Chyba zrobiłem to za szybko, bo dym dostał się do moich płuc i zaczął mnie
drażnić, przez co zacząłem kaszleć i prychać. Usłyszałem ciche parsknięcie.
Spojrzałem na chłopaka, który kręcił z politowaniem głową. - Nigdy nie paliłeś,
prawda? - pokręciłem przecząco głową. Chłopak wstał i podszedł do mnie,
zabierając mi papierosa z dłoni, po czym kazał mi się przypatrzeć jak on
to robi. Obserwowałem uważnie każdy jego ruch, po czym gdy dał mi papierosa,
powtórzyłem to dokładnie jak robił to on. Od razu lepiej. Nie poczułem tego
drapania w gardle ani ochoty kaszlu. Zaciągnąłem się raz jeszcze, po czym
oddałem chłopakowi papierosa. Przy podawaniu, nasze palce musnęły się, a moje
serce dosłownie zawirowało. Całe moje ciało przeszedł dreszcz i spojrzałem
niepewnie na Ślizgona, chcąc się dowiedzieć, czy on też coś poczuł. Lecz chyba
nie, bo minę miał taką samą jak wcześniej. Westchnąłem cicho.
- Mogę już iść?
- zapytałem. Chłopak zastanawiał się przez chwilkę, po czym pozwolił mi na to.
Szybko wstałem i niemal wybiegłem z sali, gdzie wpadł na mnie Harry i obaj
wylądowaliśmy na posadzce. - Harry? - jęknąłem, powoli wstając i podałem mu
dłoń, pomagając wstać.
- Niall.
Szukałem Cię. - mruknął chłopak, otrzepując kolana.
- Byłem z
Zaynem. Znaczy on mnie zamknął ze sobą w sali, bo niby Tomlinson chciał z Tobą
gadać i miałeś po mnie przyjść czy coś w tym stylu. - powiedziałem na jednym
oddechu.
- No Tomlinson
chciał pogadać. Ale to nic ważnego. - powiedział szybko. - Chodź może zdążymy
jeszcze na jakąś kolację dla Ciebie. - dodał, a ja uśmiechnąłem się szeroko i
obaj ruszyliśmy w stronę Wielkiej Sali.
Cześć kochani!! <3 Jak widzicie udało mi się wyrobić i jestem już dziś ;) Na początku chcę się odnieść do tego, co przeczytałam w jednym z komentarzy. Jak to Potter i Malfoy? A więc musicie mi wybaczyć ten paring, ale po prostu uwielbiam ich razem!! Drarry <3 Teraz chcę podziękować każdemu kto zostawił komentarz, bo były one tak rozbudowane, że przy czytaniu ich szczerzyłam się jak głupia! Chcę też podziękować AIRU za tę małą uwagę. Mam nadzieję, że teraz wszystko jest okej i nie ma błędów <3 a teraz pytanko do Was! Czy któraś ze scen w tym rozdziale nie wydaje Wam się podobna do pewnej sceny z innego opowiadaniaaaa?! No ciekawe, czy mam tu tak spostrzegawczych czytelników haha :) Dziękuję za komentarze! Było ich 9, więc teraz pytanie, dobijecie do 10? Na pewno <3 Mam nadzieje, że czytacie notki pod rozdziałem. A i jeszcze taka uwaga. Następny rozdział pojawi się 1 września, ponieważ gdy będę miała już plan lekcji, będę Wam mogła powiedzieć, czy częstotliwość dodawania rozdziałów ulegnie zmianie, bo bardzo prawdopodobne jest, że będę je wstawiała co dwa tygodnie. Wiecie technikum i te sprawy ;) Więc do zobaczenia kochani ♥