Śmierć Harry'ego Potter'a - przypadek?
Wczoraj świat Magii obeszła tragiczna wiadomość. Wybraniec, Chłopiec Który Przeżył zginął! Harry Potter został napadnięty na ulicy Pokątnej przez zgraję Śmierciożerców dwa dni temu w nocy. Młody mężczyzna wychodził właśnie z Trzech Mioteł gdy na niebie ukazał się Mroczny Znak. Nie zdążył nawet wyciągnąć różdżki. Czterech mężczyzn o skrytych twarzach, złapało go i deportowali się w miejsce, gdzie obecnie przebywał Sami-Wiecie-Kto. Doszło do walki między czarodziejami, podczas której padały najstraszliwsze klątwy. Gdy Czarny Pan rzucił zaklęcie niewybaczalne, odbiło się ono od Potter'a i ugodziło Sami-Wiecie-Kogo prosto w klatkę piersiową. Obaj zginęli na miejscu. Chwile później pojawili się ludzie z ministerstwa, aurorzy. Wszyscy byliśmy w szoku, gdy okazało się, że Pan Potter po prostu umarł. Jednak.. cały czas, wszyscy zastanawiamy się jak to możliwe, że mężczyzna, który miał nas uratować, ocalić świat od Sami-Wiecie-Kogo (co w pewnym stopniu mu się udało) tak po prostu dał się zabić. To niemożliwe, by ten znakomity czarodziej nie zdążył wyciągnąć nawet różdżki, w chwili gdy został pojmany przez Śmierciożerców. A może pan Potter po prostu miał dość tego, że wszyscy ciągle coś od niego oczekują i nalegają by zabił Czarnoksiężnika? Może stwierdził, że łatwiej będzie mu umrzeć i uwolnić się od wszystkiego? No cóż. Nie wiemy tego. Będziemy informować państwa na bieżąco. W imieniu redakcji składam najszczersze kondolencje rodzinie tragicznie zmarłego.
Rita Skeeter
Odrzuciłem Proroka Codziennego na biurko rozdrażnieniem. Co ta wredna baba sobie wyobraża? Jak śmie tak oczerniać Harry'ego?! On nigdy by tego nie zrobił! Westchnąłem cicho, masując sobie skroń. Za bardzo chciał zwyciężyć Voldemorta, by dać się tak po prostu zabić bez walki. Na pewno się nie poddał i walczył do końca. On zawsze gdy coś zaczynał, kończył to z skutkiem jakiego oczekiwał od początku. Był pewny siebie i swojej wygranej. A ta wredna suka tak go obsmarowuje i to po śmierci! Wziąłem kolejną kopertę, którą przyniosła mi Linda, moja szaro-biała sowa. Była naprawdę niezwykle mądrym stworzeniem. Ale jak to wszystkie sowy. W końcu sowa mądra głowa. Jak się okazało, był to list od moich przyjaciół Niall'a oraz Taylor.
Niall Horan - blondyn o nieziemsko niebieskich oczach, czarodziej czystej krwi, ma starszego brata, który kilka lat temu zakończył edukację w Hogwarcie i obecnie pracuje w Ministerstwie Magii jako wysoko postawiony urzędnik. Zaprzyjaźniliśmy się kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego pięć lat temu. Siedziałem wtedy z Taylor na lekcji transmutacji, gdy chłopak wbiegł zdyszany do sali, przepraszając za spóźnienie i usiadł obok mnie, bo tylko tam było wolne miejsce. I od tamtej chwili jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Zaś Taylor Swift - piękna, wysoka blondynka. Uwielbia czytać książki i uczyć się, ale to nie przeszkadza jej w prowadzeniu dość imprezowego stylu życia. Uwielbia tańczyć, bawić się. Pochodzi z rodziny mieszanej. Jej mama jest czarodziejką, a ojciec mugolem. Jest jedną z najlepszych uczennic Hogwartu, ulubienica nauczycieli, nawet profesora Snape'a, który wręcz nienawidzi Gryfonów. Poznałem ją podczas podróży do szkoły dokładnie pięć lat temu i od tamtej chwili nie rozstajemy się. Jest osobą, która umie doradzić. Zawsze wysłucha, pomoże. Ale można z nią iść na imprezę i również świetnie się bawić. Po prostu ideał dziewczyny. Otwarłem kopertę i zabrałem się za czytanie.
Niall Horan - blondyn o nieziemsko niebieskich oczach, czarodziej czystej krwi, ma starszego brata, który kilka lat temu zakończył edukację w Hogwarcie i obecnie pracuje w Ministerstwie Magii jako wysoko postawiony urzędnik. Zaprzyjaźniliśmy się kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego pięć lat temu. Siedziałem wtedy z Taylor na lekcji transmutacji, gdy chłopak wbiegł zdyszany do sali, przepraszając za spóźnienie i usiadł obok mnie, bo tylko tam było wolne miejsce. I od tamtej chwili jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Zaś Taylor Swift - piękna, wysoka blondynka. Uwielbia czytać książki i uczyć się, ale to nie przeszkadza jej w prowadzeniu dość imprezowego stylu życia. Uwielbia tańczyć, bawić się. Pochodzi z rodziny mieszanej. Jej mama jest czarodziejką, a ojciec mugolem. Jest jedną z najlepszych uczennic Hogwartu, ulubienica nauczycieli, nawet profesora Snape'a, który wręcz nienawidzi Gryfonów. Poznałem ją podczas podróży do szkoły dokładnie pięć lat temu i od tamtej chwili nie rozstajemy się. Jest osobą, która umie doradzić. Zawsze wysłucha, pomoże. Ale można z nią iść na imprezę i również świetnie się bawić. Po prostu ideał dziewczyny. Otwarłem kopertę i zabrałem się za czytanie.
Kochany Harry!
Mamy nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. U nas jak zwykle bez zmian. Taylor przyjechała do mnie na ostatni tydzień wakacji i razem pojedziemy na peron King's Cross w Londynie pierwszego września. Więc zastanawialiśmy się czy wpadł byś do mnie na te ostatnie dni wolnego? Co ty na to? Moglibyśmy razem jechać na Pokątną, zrobić zakupy i wszystkie te pierdoły. Odpisz szybko, to przyjedziemy po ciebie z tatą. Pozdrawiamy!
Niall & Taylor
Uśmiechnąłem się delikatnie i od razu odpisałem, zgadzając się na propozycję chłopaka i wyraziłem prośbę, żeby przyjechali dziś około godziny 21. Przyczepiłem list do nóżki Lindy i otworzyłem okno.
- Do Nialla. I zaczekaj tam na mnie. - po czym sowa poleciała. Zeskoczyłem z parapetu i wyciągnąłem z szafy swoją walizkę. Spakowałem książki i wszelkie przybory szkolne, miotłę, szaty oraz kilka ubrań. Byłem jedną z niewielu osób w szkole, która nie korzystała z kufra, tylko walizki mugolskiej. Uważam, ze jest ona wygodniejsza i łatwiejsza w przechowaniu. Z resztą nigdy nie brałem ze sobą tyle rzeczy. Tylko najważniejsze. Tym bardziej, ze mamy jechać na zakupy. Więc będę mógł spokojnie kupić trochę ubrań w Czarodziejskiej Szafie. Był to jeden z bardziej ekskluzywnych sklepów na ulicy Pokątnej. Lubiłem kupować tam ubrania. Bardzo przypominały te mugolskie, ale były lepszej jakości i zawsze wyglądały na człowieku perfekcyjnie. Westchnąłem cicho i postawiłem walizkę przy drzwiach, obok niej klatkę Lindy. Szybko przebrałem się w jakieś dżinsy, bluzę i trampki. Wsadziłem różdżkę do tylnej kieszenie i powoli zszedłem na dół. Teraz czekało mnie najgorsze. Musiałem poinformować o wyjeździe moją babcie, z którą mieszkałem. Moi rodzice.. no cóż. Porzucili mnie gdy byłem małym chłopcem. Całe moje dotychczasowe życie wychowywała mnie kobieta, którą nazywam babcią, choć wcale nią nie jestem. Przygarnęła mnie do siebie z sierocińca. Była czarodziejką i gdy tylko mnie zobaczyła, poczuła magię, która unosiła się wokół mnie. Postanowiła, że przygarnie mnie. Za co byłem jej niezmiernie wdzięczny. Dzięki niej miałem dom. Przytulny i był miejscem, gdzie zawsze mogłem wrócić. Swój pokój, łóżko, biurko. Mój mały świat. Powoli zszedłem do kuchni, gdzie kobieta właśnie gotowała coś.
- Czemu po prostu nie użyjesz do tego różdżki? - zapytałem, siadając przy stole. Kobieta zachichotała i powiedziała, nawet na mnie nie patrząc.
- Ponieważ nie wszystko trzeba robić za pomocą magii. - po czym zamieszała gotującą się zupę.
- Babciu? Bo wiesz.. jest taka sprawa. - zacząłem niepewnie.
- Tak?
- Napisał do mnie Niall...
- Ach tak. Do mnie też. - przerwała mi, a ja spojrzałem na nią zdziwiony.
- Do ciebie też?
- Tak. I masz moje pozwolenie. Jedź do niego. Cale wakacje spędziłeś ze mną, pomagałeś mi. Należy ci się chociaż tydzień. - westchnęła i odwróciła się przodem do mnie, gładząc mnie po włosach.
- Dziękuję Ci bardzo. - szepnąłem i ucałowałem ją w policzek. - Mają przyjechać koło 21 po mnie. - wspomniałem, pomagając jej w nakrywaniu do stołu.
- Dobrze. - powiedziała i posłała czuły uśmiech w moją stronę. Zjedliśmy kolację, po czym zmyłem naczynia i poszedłem upewnić się, czy wszystko spakowałem. Spojrzałem na swój pokój i uśmiechnąłem się smutno, po czym wziąłem rzeczy i zszedłem na dół. Postawiłem wszystko w korytarzu i usiadłem w kuchni, co chwila zerkając na zegar. Zostało jeszcze tylko 10 minut.
- Harry! - usłyszałem krzyk babci z salonu. Wstałem i skierowałem się tam.
- Coś się stało? - zapytałem, wchodząc i zatrzymałem się nagle w pół kroku, zauważając kto siedzi na naszej kanapie.
- Niall?! - pisnąłem i podbiegłem, rzucając mu się w ramiona.
- Cześć Hazz. - szepnął, tuląc mnie mocno do siebie. - Jak miło Cię wreszcie zobaczyć. Tak się stęskniłem! - powiedział i odsunął mnie na długość swych ramion, przyglądając mi się. - Urosłeś. I masz dłuższe włoski. Chyba muszę kupić Ci jakąś opaskę. - zachichotał. - I zmężniałeś. Mój mały Hazza staje się coraz większy. - chichotał i pogładził mnie po policzku.
- Aww. Nialler, kochanie. Ty też się zmieniłeś. Chyba nabrałeś wreszcie trochę więcej ciałka. Jesteś miękki. - chichotałem, dźgając go w brzuch. Obaj zaśmialiśmy się, a ja dopiero dostrzegłem jego tatę. - Och, dobry wieczór, panie Horan. - przywitałem się, podając mu dłoń. Mężczyzna uśmiechnął się i potrząsnął nimi.
- Gotowy jesteś Harry? - zapytał.
- Tak. Już. - powiedziałem i szybko wziąłem walizkę oraz klatkę dla Lindy. Wróciłem do salonu i oznajmiłem. - Gotowy.
- To w drogę. - powiedział pan Bob i ku mojemu zdziwieniu zamiast do drzwi, ruszył w stronę kominka. No tak. Sieć Fiuu. Zabrał ode mnie klatkę i stanął w środku, nabrał trochę pyłu i powiedział głośno.
- Vailet. - po czym zniknął w zielonkawych płomieniach. Zaraz za nim to samo zrobił Niall i również zniknął w płomieniach.
- Do widzenia babciu. Przyjadę w któryś weekend. Będę za Tobą tęsknił. - szepnąłem i przytuliłem mocno kobietę.
- Też będę tęsknić. Uważaj tam na siebie i nie pakuj się od razu w jakieś kłopoty. - zachichotała i zmierzwiła mi włosy.
- A ty masz uważać na siebie. Nie przemęczaj się i nie siedź tu sama. Wychodź gdzieś. Do zobaczenia babciu. - szepnąłem i ucałowałem ją raz jeszcze, po czym wszedłem do kominka, wziąłem garść pyłu i powiedziałem głośno.
- Vailet. - rzuciłem na siebie pył i już po chwili znalazłem się w salonie Nialla. Zakaszlałem cicho i postawiłem walizkę w kącie.
- Harry! - usłyszałem i zaraz poczułem mocny uścisk Tay. Jej blond włosy zasłaniały mi jakikolwiek widok.
- Miło Cię widzieć, Tay. - szepnąłem i ucałowałem przyjaciółkę w policzki. - Chyba przez te wakacje stałaś się jeszcze piękniejsza. O ile to w ogóle jest możliwe. - uśmiechnąłem się.
- Ale mi słodzisz, Hazza. - chichotała. Posłałem jej uśmiech i wziąłem swoje rzeczy.
- Gdzie to mogę zostawić? - zapytałem.
- Śpisz razem z Niall'em w pokoju, więc u niego. - powiedziała dziewczyna, łapiąc mnie za dłoń i pociągnęła w stronę sypialni. Dom rodziców blondyna był niesamowity. Na zewnątrz fioletowy z wielkim ogrodem, gdzie pani Maura miała swój mały, roślinny świat. Wewnątrz był bardzo czarodziejski. Wszystko praktycznie odbywało się za pomocą magii. Chociaż pani Horan starała się wiele rzeczy robić bez jej pomocy. Był nowoczesny, ale nie posiadał żadnych sprzętów elektronicznych ani nic takiego. Z resztą kto miał czas by z nich korzystać? Tutaj ciągle robiono coś nowego. To idziemy polatać na miotłach, to gramy w gry, to pomagamy w ogrodzie. Tu nie można się nudzić.
- Do Nialla. I zaczekaj tam na mnie. - po czym sowa poleciała. Zeskoczyłem z parapetu i wyciągnąłem z szafy swoją walizkę. Spakowałem książki i wszelkie przybory szkolne, miotłę, szaty oraz kilka ubrań. Byłem jedną z niewielu osób w szkole, która nie korzystała z kufra, tylko walizki mugolskiej. Uważam, ze jest ona wygodniejsza i łatwiejsza w przechowaniu. Z resztą nigdy nie brałem ze sobą tyle rzeczy. Tylko najważniejsze. Tym bardziej, ze mamy jechać na zakupy. Więc będę mógł spokojnie kupić trochę ubrań w Czarodziejskiej Szafie. Był to jeden z bardziej ekskluzywnych sklepów na ulicy Pokątnej. Lubiłem kupować tam ubrania. Bardzo przypominały te mugolskie, ale były lepszej jakości i zawsze wyglądały na człowieku perfekcyjnie. Westchnąłem cicho i postawiłem walizkę przy drzwiach, obok niej klatkę Lindy. Szybko przebrałem się w jakieś dżinsy, bluzę i trampki. Wsadziłem różdżkę do tylnej kieszenie i powoli zszedłem na dół. Teraz czekało mnie najgorsze. Musiałem poinformować o wyjeździe moją babcie, z którą mieszkałem. Moi rodzice.. no cóż. Porzucili mnie gdy byłem małym chłopcem. Całe moje dotychczasowe życie wychowywała mnie kobieta, którą nazywam babcią, choć wcale nią nie jestem. Przygarnęła mnie do siebie z sierocińca. Była czarodziejką i gdy tylko mnie zobaczyła, poczuła magię, która unosiła się wokół mnie. Postanowiła, że przygarnie mnie. Za co byłem jej niezmiernie wdzięczny. Dzięki niej miałem dom. Przytulny i był miejscem, gdzie zawsze mogłem wrócić. Swój pokój, łóżko, biurko. Mój mały świat. Powoli zszedłem do kuchni, gdzie kobieta właśnie gotowała coś.
- Czemu po prostu nie użyjesz do tego różdżki? - zapytałem, siadając przy stole. Kobieta zachichotała i powiedziała, nawet na mnie nie patrząc.
- Ponieważ nie wszystko trzeba robić za pomocą magii. - po czym zamieszała gotującą się zupę.
- Babciu? Bo wiesz.. jest taka sprawa. - zacząłem niepewnie.
- Tak?
- Napisał do mnie Niall...
- Ach tak. Do mnie też. - przerwała mi, a ja spojrzałem na nią zdziwiony.
- Do ciebie też?
- Tak. I masz moje pozwolenie. Jedź do niego. Cale wakacje spędziłeś ze mną, pomagałeś mi. Należy ci się chociaż tydzień. - westchnęła i odwróciła się przodem do mnie, gładząc mnie po włosach.
- Dziękuję Ci bardzo. - szepnąłem i ucałowałem ją w policzek. - Mają przyjechać koło 21 po mnie. - wspomniałem, pomagając jej w nakrywaniu do stołu.
- Dobrze. - powiedziała i posłała czuły uśmiech w moją stronę. Zjedliśmy kolację, po czym zmyłem naczynia i poszedłem upewnić się, czy wszystko spakowałem. Spojrzałem na swój pokój i uśmiechnąłem się smutno, po czym wziąłem rzeczy i zszedłem na dół. Postawiłem wszystko w korytarzu i usiadłem w kuchni, co chwila zerkając na zegar. Zostało jeszcze tylko 10 minut.
- Harry! - usłyszałem krzyk babci z salonu. Wstałem i skierowałem się tam.
- Coś się stało? - zapytałem, wchodząc i zatrzymałem się nagle w pół kroku, zauważając kto siedzi na naszej kanapie.
- Niall?! - pisnąłem i podbiegłem, rzucając mu się w ramiona.
- Cześć Hazz. - szepnął, tuląc mnie mocno do siebie. - Jak miło Cię wreszcie zobaczyć. Tak się stęskniłem! - powiedział i odsunął mnie na długość swych ramion, przyglądając mi się. - Urosłeś. I masz dłuższe włoski. Chyba muszę kupić Ci jakąś opaskę. - zachichotał. - I zmężniałeś. Mój mały Hazza staje się coraz większy. - chichotał i pogładził mnie po policzku.
- Aww. Nialler, kochanie. Ty też się zmieniłeś. Chyba nabrałeś wreszcie trochę więcej ciałka. Jesteś miękki. - chichotałem, dźgając go w brzuch. Obaj zaśmialiśmy się, a ja dopiero dostrzegłem jego tatę. - Och, dobry wieczór, panie Horan. - przywitałem się, podając mu dłoń. Mężczyzna uśmiechnął się i potrząsnął nimi.
- Gotowy jesteś Harry? - zapytał.
- Tak. Już. - powiedziałem i szybko wziąłem walizkę oraz klatkę dla Lindy. Wróciłem do salonu i oznajmiłem. - Gotowy.
- To w drogę. - powiedział pan Bob i ku mojemu zdziwieniu zamiast do drzwi, ruszył w stronę kominka. No tak. Sieć Fiuu. Zabrał ode mnie klatkę i stanął w środku, nabrał trochę pyłu i powiedział głośno.
- Vailet. - po czym zniknął w zielonkawych płomieniach. Zaraz za nim to samo zrobił Niall i również zniknął w płomieniach.
- Do widzenia babciu. Przyjadę w któryś weekend. Będę za Tobą tęsknił. - szepnąłem i przytuliłem mocno kobietę.
- Też będę tęsknić. Uważaj tam na siebie i nie pakuj się od razu w jakieś kłopoty. - zachichotała i zmierzwiła mi włosy.
- A ty masz uważać na siebie. Nie przemęczaj się i nie siedź tu sama. Wychodź gdzieś. Do zobaczenia babciu. - szepnąłem i ucałowałem ją raz jeszcze, po czym wszedłem do kominka, wziąłem garść pyłu i powiedziałem głośno.
- Vailet. - rzuciłem na siebie pył i już po chwili znalazłem się w salonie Nialla. Zakaszlałem cicho i postawiłem walizkę w kącie.
- Harry! - usłyszałem i zaraz poczułem mocny uścisk Tay. Jej blond włosy zasłaniały mi jakikolwiek widok.
- Miło Cię widzieć, Tay. - szepnąłem i ucałowałem przyjaciółkę w policzki. - Chyba przez te wakacje stałaś się jeszcze piękniejsza. O ile to w ogóle jest możliwe. - uśmiechnąłem się.
- Ale mi słodzisz, Hazza. - chichotała. Posłałem jej uśmiech i wziąłem swoje rzeczy.
- Gdzie to mogę zostawić? - zapytałem.
- Śpisz razem z Niall'em w pokoju, więc u niego. - powiedziała dziewczyna, łapiąc mnie za dłoń i pociągnęła w stronę sypialni. Dom rodziców blondyna był niesamowity. Na zewnątrz fioletowy z wielkim ogrodem, gdzie pani Maura miała swój mały, roślinny świat. Wewnątrz był bardzo czarodziejski. Wszystko praktycznie odbywało się za pomocą magii. Chociaż pani Horan starała się wiele rzeczy robić bez jej pomocy. Był nowoczesny, ale nie posiadał żadnych sprzętów elektronicznych ani nic takiego. Z resztą kto miał czas by z nich korzystać? Tutaj ciągle robiono coś nowego. To idziemy polatać na miotłach, to gramy w gry, to pomagamy w ogrodzie. Tu nie można się nudzić.
- Jest już późno, więc przyjdź przywitać się z panią Horan, a później idziemy spać. - zaśmiała się Taylor i zostawiła mnie pod sypialnią Nialla, idąc na dół. Uśmiechnąłem się sam do siebie i powoli wszedłem do pomieszczenia. To było moje ulubione miejsce w tym domu. Pokój był zielony. Różne jego odcienie. W rogu stało duże łóżko, które spokojnie zmieści cztery osoby. Na przeciwko stoi biurko, obok jest wyjście na balkon. Obok łóżka stoi stolik nocny. Przy ścianie znajduje się szafa na ubrania, a na środku leży puchowy dywan. Postawiłem walizkę obok łóżka, a klatkę Lindy na stoliku. Jakby na zawołanie sowa przyleciała i usiadła na parapecie. Podszedłem i pogładziłem ją po główce.
- I co tam? - usłyszałem nad swoim uchem głos Nialla i poczułem jego dłonie, które objęły mnie w talii od tyłu.
- Dobrze. - zamruczałem cicho i odwróciłem się przodem do niego, oplatając go za kark. - Stęskniłem się. - zamruczałem, patrząc mu w oczy.
- Taaak. Ja też. - powiedział i musnął lekko moje usta. Oddałem pieszczotę, wzdychając. Poczułem jak chłopak obejmuje mnie mocniej i wsuwa język w moje usta. Jęknąłem cicho i wplotłem dłoń w jego farbowane, blond włoski. - Mm.. zdecydowanie miłe przywitanie. - zamruczał, odsuwając się powoli.
- Jak już mówiłem, stęskniłem się misiaku. - zachichotałem i odsunąłem się, wyciągając z torby dresy, koszulkę i czyste bokserki. - Pójdę wziąć prysznic, okej?
- Pewnie. Idź. Ja w tym czasie przygotuje nam łóżko do spania. – powiedział i puścił mi oczko. Uśmiechnąłem się i wszedłem do łazienki. Szybko zdjąłem ubranie i wszedłem pod prysznic, puszczając gorącą wodę. Przymknąłem oczy i nakierowałem strumień na siebie. W mojej głowie pojawił się obraz uśmiechniętego blondyna. Cóż.. to nie tak, że jesteśmy w związku. Po prostu gdy zaczęliśmy się przyjaźnić to była tylko przyjaźń. Później na początku piątego roku Niall zaczął zachowywać się wobec mnie dziwnie. Unikał mnie trochę, był inny. W końcu, gdy pewnego dnia przed spaniem zapytałem o co chodzi, otworzył się przede mną.
- I co tam? - usłyszałem nad swoim uchem głos Nialla i poczułem jego dłonie, które objęły mnie w talii od tyłu.
- Dobrze. - zamruczałem cicho i odwróciłem się przodem do niego, oplatając go za kark. - Stęskniłem się. - zamruczałem, patrząc mu w oczy.
- Taaak. Ja też. - powiedział i musnął lekko moje usta. Oddałem pieszczotę, wzdychając. Poczułem jak chłopak obejmuje mnie mocniej i wsuwa język w moje usta. Jęknąłem cicho i wplotłem dłoń w jego farbowane, blond włoski. - Mm.. zdecydowanie miłe przywitanie. - zamruczał, odsuwając się powoli.
- Jak już mówiłem, stęskniłem się misiaku. - zachichotałem i odsunąłem się, wyciągając z torby dresy, koszulkę i czyste bokserki. - Pójdę wziąć prysznic, okej?
- Pewnie. Idź. Ja w tym czasie przygotuje nam łóżko do spania. – powiedział i puścił mi oczko. Uśmiechnąłem się i wszedłem do łazienki. Szybko zdjąłem ubranie i wszedłem pod prysznic, puszczając gorącą wodę. Przymknąłem oczy i nakierowałem strumień na siebie. W mojej głowie pojawił się obraz uśmiechniętego blondyna. Cóż.. to nie tak, że jesteśmy w związku. Po prostu gdy zaczęliśmy się przyjaźnić to była tylko przyjaźń. Później na początku piątego roku Niall zaczął zachowywać się wobec mnie dziwnie. Unikał mnie trochę, był inny. W końcu, gdy pewnego dnia przed spaniem zapytałem o co chodzi, otworzył się przede mną.
- Niall. O co chodzi? Czemu tak dziwnie się zachowujesz? – zapytałem, siedząc po turecku na łóżku. Chłopak uniósł głowę z poduszki i spojrzał na mnie, po czym westchnął, usiadł i powiedział.
- Ale nie będziesz się mnie brzydził, gdy Ci powiem? – zapytał, a ja spojrzałem na niego zdziwiony. Szybko pokonałem dzielącą nas odległość i usiadłem obok niego.
- No co ty. Dlaczego bym miał? Jesteś moim przyjacielem, Niall. – przypomniałem mu.
- No bo.. mi chyba.. znaczy.. no bo.. ja.. Em.. chyba jestem.. no wiesz.. ymm.. gejem. – szepnął cicho, a ja spojrzałem mu w oczy lekko zdziwiony. Niall? Gejem? Chłopak, który nie może opędzić się od przedstawicielek płci pięknej? No tego bym się nie spodziewał nigdy w życiu.
- I niby to miałoby sprawić, że będę się Ciebie brzydził? – zapytałem, a chłopak skinął lekko głową, spuszczając wzrok. – Och Niall. – zaśmiałem się cicho, przytulając go. – Nic nie sprawi, że zmienię o Tobie zdanie. Jeśli to poprawi Ci humor, to mi też podobają się panowie i panie. – dodałem, a on spojrzał na mnie zszokowany.
- Naprawdę? – zapytał.
- Naprawdę kochanie. Więc nie ma się czego wstydzić. – pogładziłem go po ramieniu uspokajająco.
- Ale.. jest coś jeszcze. – powiedział po chwili, unosząc głowę z mojego ramienia.
- Ktoś Ci się spodobał ze szkoły? – zapytałem.
- No tak. – mruknął i zauważyłem rumieniec wstępujący na jego policzki.
- Kto? – zapytałem ciekawy.
- Chłopak z Slytherinu. Ale.. on.. no cóż. Ewidentnie jest hetero. – westchnął smutno.
- Och. Nie smuć się Niall. Zobaczysz, jeszcze znajdziesz kogoś idealnego. – szepnąłem.
- A ja nawet się nie całowałem. – jęknął cicho.
- No jak nie? A co z Melissą? Przecież się całowaliście. I Padmą. – mruknąłem.
- Nigdy nie całowałem się z osobą na której szczerze mi zależy. Tak wiesz. Z uczuciem. – mruknął cicho.
- Och rozumiem. – szepnąłem. – Jeśli lepiej się poczujesz to możesz mnie pocałować. – zachichotałem czule. Chłopak uniósł wzrok i posłał mi rozbrajający uśmiech, po czym nachylił się i musnął moje usta, a ja lekko zamarłem. To było dość.. elektryzujące uczucie. Poczułem to na całym ciele. Przeszedł mnie taki przyjemny dreszcz. Lekko oddałem pieszczotę, skrępowany. Był moim przyjacielem i dość dziwnie mi było z myślą, że właśnie się całujemy, ale odepchnąłem to na bok, wplatając dłoń w jego włosy. Po chwili oderwał się ode mnie i posłał czuły uśmiech.
- Kocham Cię, Hazz.
- Ja ciebie też, głodomorku.
Od tamtej chwili zachowujemy się dalej jak przyjaciele.. tylko z okazyjnymi przyjemnościami. Obydwoje się kochamy, ale tylko jak przyjaciele, rodzeństwo. Nie moglibyśmy raczej być razem. Chociaż w zasadzie to nie. Moglibyśmy być i postanowiliśmy pewnej nocy, że jeśli do dwudziestego piątek roku życia nikogo sobie nie znajdziemy to zostaniemy parą i weźmiemy ślub. Ale żaden z nas nie czuł tego czegoś do siebie nawzajem. Nie było tej iskry między nami. Często dawaliśmy sobie całusy, dotykaliśmy się w czuły sposób, braliśmy razem prysznic, ale nigdy nie doszło do czegoś głębszego między nami, niż dotyk i pocałunek. Nie uprawialiśmy seksu. Nie chcieliśmy popsuć tej więzi, którą mamy. Westchnąłem cicho i wytarłem się, po czym ubrałem i wyszedłem cicho z pomieszczenia. Nikogo nie było na korytarzu, wszędzie były pogaszone światła, więc pewnie wszyscy już śpią. Cichutko dotarłem do zajmowanej obecnie przeze mnie sypialni i wszedłem do środka.
- Jesteś wreszcie. – usłyszałem głos blondyna, który siedział na łóżku i przeglądał coś w jakiejś książce. Odłożyłem ubrania i zdjąłem koszulkę, siadając obok niego.
- Jestem, jestem. – mruknąłem. – Wszyscy już śpią? – zapytałem.
- Tak. – pokiwał głową chłopak, po czym odłożył książkę i rozebrał się do bokserek. Uczyniłem to samo i wszedłem pod kołdrę. – Nox. – mruknął cicho i w pokoju zapanowały ciemności. Opadłem na poduszkę i widziałem tylko kontury chłopaka, gdy okrywał nas kołdrą, po czym położył głowę na moim ramieniu, obejmując mnie ręką. Westchnąłem i przytuliłem go, szepcząc.
- Dobranoc, Nii.
- Dobranoc, Hazz.
- Jesteś wreszcie. – usłyszałem głos blondyna, który siedział na łóżku i przeglądał coś w jakiejś książce. Odłożyłem ubrania i zdjąłem koszulkę, siadając obok niego.
- Jestem, jestem. – mruknąłem. – Wszyscy już śpią? – zapytałem.
- Tak. – pokiwał głową chłopak, po czym odłożył książkę i rozebrał się do bokserek. Uczyniłem to samo i wszedłem pod kołdrę. – Nox. – mruknął cicho i w pokoju zapanowały ciemności. Opadłem na poduszkę i widziałem tylko kontury chłopaka, gdy okrywał nas kołdrą, po czym położył głowę na moim ramieniu, obejmując mnie ręką. Westchnąłem i przytuliłem go, szepcząc.
- Dobranoc, Nii.
- Dobranoc, Hazz.
~ * ~
- Nie chce tam iść. Wszyscy będą się patrzeć, pocieszać, żałować. Kłamać w żywe oczy. - westchnąłem zakładając na siebie czarną szatę oraz elegancie buty.
- Wiem Hazz. Ale musisz. Jesteś jego kuzynem. Nie możesz nie pójść. Wtedy to dopiero byłaby afera. Jedyna rodzina Harry'ego Pottera nie pojawiła się na jego pogrzebie. Będziemy z Tobą. Nie idziesz sam. Z resztą pojawi się na pewno bardzo dużo ludzi. W końcu Harry miał bardzo wielu znajomych, a jestem pewna, że wszyscy przyjdą. Nawet Ci którzy go nie znali też. - powiedziała Tay, poprawiając mi kołnierzyk, po czym wygładziła swoją szatę.
- Gotowi? - usłyszałem i do pokoju wszedł Niall, również w czarnym stroju.
- Tak. Gotowi. - powiedziała dziewczyna, poprawiając swojego koka. Westchnąłem i wziąłem różdżkę.
- Chodźmy. - mruknąłem. Pogrzeb Harry'ego Pottera odbywał się w Dolinie Godryka Griffindora. Miał zostać pochowany tam gdzie jego rodzice. Świstoklik przeniósł nas tam godzinę przed nabożeństwem. I ledwo wszedłem na cmentarz otoczyło nas liczne grono paparazzi i dziennikarzy z gazet czarodziejskich.
- Co pan myśli o śmierci swojego kuzyna?
- Myśli pan, że walczył? A może od razu się poddał?
- Jak przyjął pan wiadomość o jego śmierci?
Przymknąłem oczy i razem z przyjaciółmi i rodziną Niall'a przedarliśmy się jak najdalej od wszystkich tych ludzi.
- Zostaniemy tutaj z tyłu, a wy idźcie z Harry'm do przodu. - powiedział tata blondyna. Kiwnęli głowami i ruszyli za mną. Powoli założyłem się do trumny mojego kuzyna. No cóż... może nie łączyła nas jakaś bardzo bliska więź, ale był moją jedyną rodziną. Poczułem bolesne ukłucie w klatce piersiowej. Nie wiem nawet kiedy minęło to sześćdziesiąt minut i cały cmentarz zapełnił się ludźmi. Wróciłem na miejsce obok swoich przyjaciół i całe nabożeństwo wpatrywałem się twardo w jeden punkt. W trumnę mężczyzny. Słyszałem jak ludzie stojący w tłumie płaczą, szepczą. Tyle, że może z dziesięć osób tutaj tak naprawdę go znało i miało prawo płakać. Reszta to zwykli obłudnicy. Ludzie, którzy po prostu szukają sensacji. Którzy płaczą, bo tak wypada. Nie znali go. Nie mają pojęcia kim był naprawdę. Gdy pogrzeb dobiegł końca, jako jedyny podszedłem bliżej i położyłem wiązankę białych kwiatów. Spuściłem głowę i pomodliłem się za niego w duchu. Po czym odwróciłem sie do przyjaciół i powiedziałem.
- Chodźmy stąd. Proszę. - po czym, objęty przez przyjaciół ruszyłem ku wyjściu.
- Harry! - usłyszałem za sobą głos. Zatrzymałem się w pół kroku. Powoli odwróciłem się.
- Dzień dobry, pani profesor. - skinąłem lekko głową w stronę dyrektorki szkoły.
- Gotowi? - usłyszałem i do pokoju wszedł Niall, również w czarnym stroju.
- Tak. Gotowi. - powiedziała dziewczyna, poprawiając swojego koka. Westchnąłem i wziąłem różdżkę.
- Chodźmy. - mruknąłem. Pogrzeb Harry'ego Pottera odbywał się w Dolinie Godryka Griffindora. Miał zostać pochowany tam gdzie jego rodzice. Świstoklik przeniósł nas tam godzinę przed nabożeństwem. I ledwo wszedłem na cmentarz otoczyło nas liczne grono paparazzi i dziennikarzy z gazet czarodziejskich.
- Co pan myśli o śmierci swojego kuzyna?
- Myśli pan, że walczył? A może od razu się poddał?
- Jak przyjął pan wiadomość o jego śmierci?
Przymknąłem oczy i razem z przyjaciółmi i rodziną Niall'a przedarliśmy się jak najdalej od wszystkich tych ludzi.
- Zostaniemy tutaj z tyłu, a wy idźcie z Harry'm do przodu. - powiedział tata blondyna. Kiwnęli głowami i ruszyli za mną. Powoli założyłem się do trumny mojego kuzyna. No cóż... może nie łączyła nas jakaś bardzo bliska więź, ale był moją jedyną rodziną. Poczułem bolesne ukłucie w klatce piersiowej. Nie wiem nawet kiedy minęło to sześćdziesiąt minut i cały cmentarz zapełnił się ludźmi. Wróciłem na miejsce obok swoich przyjaciół i całe nabożeństwo wpatrywałem się twardo w jeden punkt. W trumnę mężczyzny. Słyszałem jak ludzie stojący w tłumie płaczą, szepczą. Tyle, że może z dziesięć osób tutaj tak naprawdę go znało i miało prawo płakać. Reszta to zwykli obłudnicy. Ludzie, którzy po prostu szukają sensacji. Którzy płaczą, bo tak wypada. Nie znali go. Nie mają pojęcia kim był naprawdę. Gdy pogrzeb dobiegł końca, jako jedyny podszedłem bliżej i położyłem wiązankę białych kwiatów. Spuściłem głowę i pomodliłem się za niego w duchu. Po czym odwróciłem sie do przyjaciół i powiedziałem.
- Chodźmy stąd. Proszę. - po czym, objęty przez przyjaciół ruszyłem ku wyjściu.
- Harry! - usłyszałem za sobą głos. Zatrzymałem się w pół kroku. Powoli odwróciłem się.
- Dzień dobry, pani profesor. - skinąłem lekko głową w stronę dyrektorki szkoły.
- Witaj. Bardzo mi przykro z powodu śmierci Twego kuzyna. - rzekła cicho profesor McGonagall.
- Tak. Mnie również.
- Trzymasz się jakoś? - zapytała wręcz pieszczotliwym głosem.
- Tak. Jest okej. Dziękuję. - powiedziałem grzecznie.
- To dobrze, że są z Tobą przyjaciele. Nie powinieneś być teraz sam. Tak.. więc do zobaczenia w szkole, panie Styles. - dodała już stanowczym głosem.
- Tak. Do widzenia. - powiedziałem i patrzyłem jak nagle znika.
- Proszę, czy my również możemy tak zniknąć? - zapytałem cicho, będąc już zmęczony tym wszystkim.
- Tak. Chodźmy już. - powiedział Niall i pociągnął mnie w stronę świstoklika.
- Tak. Mnie również.
- Trzymasz się jakoś? - zapytała wręcz pieszczotliwym głosem.
- Tak. Jest okej. Dziękuję. - powiedziałem grzecznie.
- To dobrze, że są z Tobą przyjaciele. Nie powinieneś być teraz sam. Tak.. więc do zobaczenia w szkole, panie Styles. - dodała już stanowczym głosem.
- Tak. Do widzenia. - powiedziałem i patrzyłem jak nagle znika.
- Proszę, czy my również możemy tak zniknąć? - zapytałem cicho, będąc już zmęczony tym wszystkim.
- Tak. Chodźmy już. - powiedział Niall i pociągnął mnie w stronę świstoklika.
_____________________________________________
Cześć i czołem moim wspaniałym czytelnikom! Tak jak obiecałam. Dziś jest 1. sierpnia więc pojawia się pierwszy rozdział. So.. jak Wam mijają wakacje? Mam nadzieję, że u Was wszystko okej i cieszycie się słońcem i wolnym od szkoły. Cóż.. minęło trochę czasu, więc muszę się Wam pochwalić, iż przyjęli mnie do mojej ukochanej szkoły! Tak więc od pierwszego września oficjalnie zostaję uczennicą Technikum Ekonomicznego na profilu technik ekonomista z rozszerzoną matematyką! Możecie mi gratulować! Haha. A teraz co do rozdziału. Jak Wam się podoba mój pomysł? Wiem, to dopiero początki i w ogóle, ale może macie już jakieś opinie. Gdy zaczęłam pisać ustanowiłam sobie zasadę, że każdy rozdział musi mieć minimum 3000 słów, czyli będą dwa razy dłuższe niż przeciętny na poprzednich blogach. Tak więc proszę o szczery komentarz. Będę bardzo wdzięczna za jakiekolwiek słowa krytyki, jak i pochwały. Jeśli ktoś nie jest jeszcze informowany to proszę o zostawienie swojego adresu TT w zakładce Informowani oraz zaglądnijcie do zakładki Bohaterowie, tam dowiecie się wszystkiego na temat naszych bohaterów. To co do zobaczenia za tydzień? <3 Przez ten miesiąc rozdziały dodawane będą raz w tygodniu. Między piątkiem, a niedzielą. A gdy rozpocznie się rok szkolny to wszystko się okaże.
Pa < 3
Pa < 3
nie mogę się doczekać aż akcja się rozkręci i pojawi jedyny w swoim rodzaju Louis Tomlinson (jak zwykle będę faworyzować od samego początku)
OdpowiedzUsuńPomysł naprawdę świetny ale będę się musiała przyzwyczaić do tej relacji między Harrym i Niallem bo dotychczas unikałam fanfiction gdzie Lou i Harry są powiązani z kimś innym a nie ze sobą xD
Życzę powodzenia w pisaniu :)
Obiecuję, że już niedługo ta relacja ulegnie poważnej zmianie ;)
UsuńZaczyna się bardzo ciekawie :D kontynuuj
OdpowiedzUsuńHa to jest ŚWIETNE!!!!!!
OdpowiedzUsuńCo prawda jakoś nie widzę chłopców w tym świecie i w tej historii ale może się przekonam z kolejnymi rozdziałami. Na razie mi się podoba, mam nadzieję że kolejny rozdział będzie już troszkę weselszy :)
Awww.... Niall się zakochał ... niech zgadnę LIAM ? :D:D
Ahh...no i czekam na Louisa ( Lou i czarny charakter ?? brzmi dobrze) heh
Czekam na kolejny rozdział ah no i wpisuje się do informowanych :)
Powodzenia! :*
@Kasia_Dera ♥
Niall zakochany w Zaynie, awww
OdpowiedzUsuńBoże,gdybyś nie wyjaśniła, to pomyślałabym, że Niall z Harrym serio są w związku xD
OdpowiedzUsuńpoczątek ogólnie interesujący :3 na razie nie ma zbyt wiele do powiedzenia, ale z niecierpliwością czekam na następny :3
oh i .. ja też chodzę do Technikum Ekonomicznego na profilu Technik Ekonomista z rozszerzoną matematyką :D tyle, że to już będzie mój drugi rok :P
kocham Cię <3
//@ShipperMonte
PS. przełom u mnie! założyłam swojego pierwszego poważniejszego bloga xD jeśli byłabyś skłonna zajrzeć, byłabym wdzięczna :3 http://retrum.blogspot.com/
Jeeej, pierwszy rozdział <33 Normalnie pomyślałam, że jakiegoś Narry'ego dodajesz, ale na szczęście wszystko się wyjaśniło ;D Świetnie, że piszesz dłuższe rozdziały, czekam na kolejny :P Mam nadzieję, że Louis i Zayn już niedługo się pojawią, nie kaz mi długo czekać, skarbie ;** Gratuluję dostania się do wymarzonego technikum <3 Jestem z ciebie dumna :') Czekam na kolejny rozdzialik, kocham cie i pozdrawiam :D Miłych i udanych wakacji, kochanie ^^
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3 Wprawdzie na razie nie ocieka Larry'm, ale na to będzie jeszcze czas ^^ Poza relacja Narry'ego, cóż, odrobinę zbyt bliska jak na mój gust :3 Są uroczy, ale całować Hazzę może tylko Louis x
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
@fallensoul19
cholera to est cudowne1!! i escze takie dłudie.gnialnie1
OdpowiedzUsuńNiesamowicie napisany rozdział ♡
OdpowiedzUsuń